28 lutego obchodzimy Anti-Bullying Day. Dzień Przeciwdziałania Bullyingowi to dzień, w którym ludzie noszą różową koszulę, która symbolizuje sprzeciw wobec prześladowania. Pochodzi z Kanady, a obecnie obchodzony jest w różnych terminach na całym świecie. Nasi uczniowie na zajęciach z informatyki zajęli się hejtem. Przedstawiamy pracę jednego z uczniów:

Świat hejtu…

Nie wiem jak było kiedyś, ale w dzisiejszych czasach uważam, że hejt to codzienność, jest jak „wirus”, którym zaraża się coraz więcej społeczeństwa. Mam wrażenie, że hejtowanie sprawia wielu ludziom wręcz niesamowitą satysfakcję. Każda inność jest hejtowana.

Nie wiem, czy ludzie są nieświadomi tego, że tak bardzo przez to krzywdzą drugiego człowieka, czy jest w nich tyle nienawiści, że robią to, bo sprawia im to przyjemność, kiedy widzą słabszego. 

Nie popieram hejtu, sam nie stosuje też hejtu. Nie, nie mówię, że jestem święty i nigdy nie powiedziałem o kimś czegoś niemiłego, ale nie na zasadzie, że powiedziałem mu to  używając chamskich słów, czy też pisałem na portalach społecznościowych i że to było niezgodne z prawdą, bądź spowodowało, że Ktoś przez to miał doła.

Ja osobiście, nigdy nie znalazłem się na fali hejtu i nie chciałbym się znaleźć. I powiem szczerze, że nie wiem czy można temu cokolwiek zaradzić. Łatwo się pisze różne zasady, reguły, a rzeczywistość jest zupełnie inna.

Mamy reagować… hmm… ale przecież obojętność jest teraz na czasie. Zareagujesz jest źle, nie zareagujesz też jest źle. Nie raz osoby szukają pomocy, ale jej nie dostają, bo Ktoś ich oleje, bo ktoś nie podejdzie do nich poważnie. Boimy się też zareagować, boimy się pomóc, bo jak my wtedy na tym wyjdziemy.. Cudownie by było, gdybyśmy tak wszyscy zachowywali się jak powinniśmy, ale powiedzmy sobie szczerze, trzeba mieć w sobie bardzo dużo odwagi, żeby głośno powiedzieć STOP.

Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, jakbym zareagował, gdyby Ktoś z moich znajomych padł ofiarą hejtu, czy gdybym sam był ofiarą hejtu….nie wiem…bo napisać mogę dużo, a ile tak naprawdę z tego zrobię…..

Miałem świetny przykład hejtu (może nie aż tak poważnego), ale… kiedy mój wujek jako jeden z pierwszych zachorował na covid, ludzie na moją mamę, tatę, babcię i drugiego wujka patrzyli i wytykali palcami. Czuliśmy się jak trędowaci, a nikt nie spytał, czy może trzeba im coś do jedzenia kupić, bo dzieci małe mają. Tysiące teorii kto kogo i gdzie zaraził … nie to nie były plotki, to był hejt.

Mam nadzieję, że kiedyś ten świat się naprawi, bo my jesteśmy idealni tylko na chwilę, kiedy coś się wydarzy, na chwilę się zatrzymamy, pomyślimy, a potem i tak robimy swoje i dalej krzywdzimy innych, bo im więcej sensacji tym lepiej, tym żyjemy.

Smutne to, ale prawdziwe..